top of page
  • Zdjęcie autoraPiotr Piotrowski

Zabytkowy Gubin i przemysłowy Guben


Jedna z najstarszych osad Dolnych Łużyc - dziś dwumiasto na granicy polsko - niemieckiej słynie nie tylko z produkcji kapeluszy ale i plastynacji zwłok ludzkich i zwierząt. I choć filcowe kapelusze odeszły już do lamusa i można je przymierzyć wyłącznie w miejskim muzeum za to plastynacji zwłok możemy przyjrzeć się w zakładzie "Doktora Śmierć", bo tak jest nazywany doktor Gunter von Hagens.

Jeszcze w XIX wieku Guben było czołowym producentem kapeluszy. Po II Wojnie Światowej jego centrum miasta zostało prawie całkowicie zniszczone a wielcy politycy w Traktacie Poczdamskim podzielili je dwie części. Od 1945 roku historyczna starówka znajduje się po stronie polskiej, bardziej przemysłowa część miasta - po stronie niemieckiej. Ich osią jest ulica Frankfurter Straße.

Kapelusze produkowano w Guben do upadku Muru Berlińskiego. Tak jak większość zakładów w NRD-owskiej części Niemiec ich produkcja nie przetrwała transformacji lat 90. XX w. Z początkiem XXI w. uporządkowano pofabryczne pustostany, przebudowując centrum Guben. Dziś to głównie Plac Friedricha Wilkego, z odrestaurowanymi kamieniczkami i parkiem.

Guben zacząłem zwiedzać od Plastynarium "Doktora Śmierci" , w budynkach dawnej fabryki sukna wełnianego przy ulicy Uferstraße 26. Gunther von Hagens, bo o nim mowa, to niemiecki lekarz i wynalazca plastynacji zwłok.

Pewnie zapytacie, co to jest ta plastynacja? Poleca ona na preparacji i usunięcia z tkanek organizmu wody i tłuszczów a następnie wypełnienie ich polimerami, które zatrzymują rozkład ciała. Dzięki temu powstaje eksponat jako model anatomiczny w medycynie jak i sztuce. Dla swojej kontrowersyjnej działalności, którą opatentował, Gunther szukał również miejsca w Polsce.

12 lat temu "Doktor Śmierć" był na łamach polskich gazet z racji Sieniawy Żarskiej, niewielkiej wsi pod Żarami w Lubuskiem, gdzie chciał utworzyć plastynarium i zatrudnić jej mieszkańców. Obiecywał miliony euro, kupił hektarową działkę i ośrodek po dawnym POM-ie. Nie spodziewał się jednak takich protestów. Dla jednych było to niemoralne, dla drugich - nieetyczne, jeszcze u innych obrażało uczucia religijne. Po protestach części sieniawian, a także medialnym szumie i zawiadomieniach do prokuratury, Hagens wycofał się z Polski.

W niemieckim miasteczku nikt mu nie przeszkadza w działalności, którą prowadzi już 17 rok. Ba! W swoim plastynarium zatrudnia sporą grupę Polaków, którzy chwalą sobie nie tylko zarobki, ale i atmosferę w pracy oraz samą ideę działalności.

Za kilkanaście euro obejrzymy dwie wystawy: w pierwszej poznamy anatomię ludzi i zwierząt, w drugiej - proces plastynacji (BODY WORLD - Świat Ciała) i różnych technik preparacji. Starczy Wam godzina, aby dokładnie zapoznać się z anatomią człowieka, konia czy myszy.

Doktor dużo też eksperymentuje. Plastynuje nie tylko ludzkie ciało, ale i sernik czy grzyba. U jednych wzbudza to uśmiech, u innych - zdumienie.

Dodam tylko, że 12 lat temu będąc na tygodniowych wojażach w Holandii, w Rotterdamie (zdjęcie poniżej) obejrzałem bardziej "hardcorową" wystawę Hagensa z cyklu "Body Worlds". Naukowiec pokazał tam, jak np. wyglądają płuca człowieka, który palił papierosa 40 lat. Jedne były wręcz czarne od tytoniu, inne - zżarte nowotworem. Od tego momentu przestałem (okazyjnie) palić papierosy. Wrażenie robił też eksponat sportowca, który choć umięśniony i zapewne zdrowo się odżywiający, zginął młodo w wypadku. Oczywiście na wystawie nie brakuje eksponatów w kapeluszach - symbolach Guben.

Na czym polega plastynacja? Przez aortę wprowadza się roztwór formaldehydu, który hamuje procesy gnilne. Gdy już bakterii nie w ciele, usuwa się jej tkankę tłuszczową i łączną. Trzeba to zrobić niezwykle ostrożnie, przy pomocy np. pęsety, skalpela i nożyczek. Tak, aby nie uszkodzić narządów, mięśni czy ścięgien.

Następnie wodę w organizmie zastępuje się rozpuszczalnikiem, np. acetonem, który odgrzewa się do temperatury pokojowej, aby rozpuścić tłuszcze pozostałe jeszcze w tkankach. Aceton w tkankach zamienia się na tworzywo sztuczne np. silikon. Za pomocą drutów, klamerek lub gwoździ plastynat jest ustawiany w wymaganej pozycji. Na końcu jest utwardzany jest przy pomocy specjalnego gazu, co trwale chroni przed rozkładem. Stworzenie jednego modelu trwa nawet do 1500 godzin.

Skąd Hagens bierze ciała? Ma je od ludzi, którzy za życia zdecydowali się je oddać na potrzeby edukacji. Dla ciekawości, z Niemiec pochodzi ponad 17 tysięcy ciał, z Polski - zaledwie kilkanaście. Również i w plastynarium nie mogło zabraknąć słynnych, gubeńskich kapeluszy. Chodzi w nich również sam naukowiec.

Plastynarium można odwiedzać tylko w piątki, soboty i niedziele, w godzinach 10.00 – 18.00 (wejście do 16.00). Bilet normalny kosztuje 12 euro, ulgowy - 10 euro. Więcej przeczytacie na stronie www.plastinarium.de

Drugim hitem Guben jest Muzeum Przemysłu Kapeluszniczego w budynku po dawnej fabryce z 1864 roku "Carl-Gottlob-Wilke-Hutfabrik" na Placu Friedricha Wilkego, które stanowi serce nowego centrum miasta. Produkcja kapeluszy w fabryce C.G. Wilkego, która rozpoczęła działalność w roku 1862, chyliła się ku upadkowi zjednoczeniu Niemiec. Zakład ostatecznie wygaszono w 1997 roku.

Od tego czasu jego budynki stały niewykorzystane. W odrestaurowanym kompleksie budynków ulokowano: Ratusz, bibliotekę miejską, szkołę muzyczną, sale wystawowe oraz okazały budynek dawnej farbiarni - obecnie „Stara Farbiarnia“ - w którym odbywają się wydarzenia kulturalne. Na placu przed ratuszem każdy mieszkaniec może zostać uwieczniony, umieszczając swoje dane na kostkach klinkierowych.

Interaktywna, oryginalna wystawa w muzeum zabierze turystów w ponad 150-letnią historię przemysłu kapeluszniczego. Goście mogą wirtualnie przymierzyć kapelusz lub odbyć spacer wzdłuż Nysy. W pasjonującą podróż zabierze nas film 3D o muzeum i zabytkach miasta partnerskiego Guben-Gubin, a także cyfrowa wystawa 3D o dawnych rzemiosłach aż do upadku sukiennictwa w mieście, w 1997 roku.

Kilka starych maszyn, które służyły do produkcji kapeluszy, zostało włączonych do stałej ekspozycji i można je oglądać w małej sali wystawowej naprzeciwko Muzeum Przemysłu i Miasta. W galerii muzealnej po dawnej kawiarni "Kapelusz" regularnie prezentowane są zmieniające się wystawy, zwłaszcza dotyczące historii Guben.

W muzeum dużo dowiemy się o wielkim, gubeńskim fabrykancie. Carl Gottlob Wilke wynalazł wełniany kapelusz filcowy, odporny na deszcz i śnieg. Oprócz wełny, do jego produkcji wykorzystano sierść królika. Z hasłem „Kapelusze z Guben - znane na całym świecie ze swojej dobroci” fabryka promowała swoje wyroby na całym świecie. Wkrótce posypały się nagrody na światowych wystawach m.in. w Paryżu i Wiedniu. Firma rodzinna Wilke-Hutfabrik istniała do 1945 roku. Kolejni właściciele produkowali kapelusze od nazwą VEB, aż do upadku muru berlińskiego.

Najmłodszych turystów po muzeum oprowadzi jego maskotka, Kobi. Mieszka w kapciu pod piecem. O północy podsłuchuje starych muzealników, którzy opowiadają historie z przeszłości. Opowiada te fascynujące opowieści pracownikom muzeum, którzy następnie przekazują je dzieciom - historie z dawnych, starych czasów. Przy pomocy nożyczek, kleju, linijki, ołówka, kartonu i tektury do wykonania szablonów, pod kierunkiem uczniów powstają kapelusze.

Poniżej - fabryka sukna "Carl-Gottlob-Wilke-Hutfabrik" na rycinie z 1922 roku.

Godziny otwarcia muzeum: od listopada do marca, od wtorku do piątku, w godz. 12:00 - 17:00, w każdą 2. i 4. niedzielę miesiąca, w godz. 14:00 - 17:00; od kwietnia do października, od wtorku do piątku, w godz. 12:00 - 17:00, niedziela 14:00 - 17:00. Bilet normalny 3 euro, ulgowy - 1,5 euro. Dopłata do projekcji filmu - 1 euro.

Stojąc na placu nie sposób zauważyć pięknej willi w stylu secesyjnym, z ok. 1900 roku. Zauważymy na niej charakterystyczne dla Masonów znaki. Niegdyś Guben

był prężnym ośrodkiem wolnomularstwa.

Dla niewtajemniczonych, Masoni stawiali sobie za cel duchowe doskonalenie człowieka , pragnęli świata bez wojen i przemocy, udzielali się charytatywnie a więc można powiedzieć, czynili samo dobro na złej Ziemi :). Ich znakami rozpoznawczymi były przede wszystkim cyrkiel - symbolizujący siły twórcze Boga i człowieka i węgielnica - symbol równowagi i szczerości.

Takich kamienic, zarówno w niemieckim Guben jak i polskim Gubinie jest więcej. Kto ma czas, może pobawić się w odgadywanie, która z kamienic należała w przeszłości do Masonów.

Na pewno dwie rzucą się wam w oczy: Ta przy Straupitz Straße 2 jest pięknie odnowiona i jeszcze niedawno, jak wyczytałem, była na sprzedaż. Kolejną ciekawą kamienicę masońską dostrzegłem przy Frankfurter Straße oraz już po polskiej stronie, na deptaku na ul. Śląskiej.

Na ul. Berliner Straße warto zatrzymać się przy ciekawym budyneczku z bramą w rejonie. To dawny domek portiera - pozostałość po bajecznej wilii fabrykanta Maxa Wilke, usytuowanej między dwoma ogrodami. W ogromnym skarbcu w piwnicy trzymał on niemałą kolekcję dzieł sztuki. Najcenniejszą była kolekcja chińskiej porcelany. Willa (poniżej jej archiwalne zdjęcie) została uszkodzona w czasie II wojny i rozebrana w 1945 roku.

Obok domku portiera stoi Kościół Dobrego Pasterza, należący do ewangelicko-luterańskiej parafii. Wybudowany w 1903 roku, w stylu secesyjnym. Warto zwrócić uwagę na trzy okna należące do dawnej loży rodziny Wilke, na okucia mosiężne przy ołtarzu i ambonie, jak również żyrandole i kinkiety. W latach 1980-tych kościół został gruntownie wyremontowany, a w obrębie ołtarza powstały kolorowe witraże, które tworzą dzisiaj optyczny punkt odniesienia.

Kolejne ciekawe muzeum miasta znajduje się w starym młynie zbożowym, "Sprucker Mühle", ul. Mühlenstraße. Amatorów starych aut zaciekawi z kolei Muzeum Oldtimerów – jedyne takiego we wschodnich Niemczech. Ekspozycja obejmuje ponad 80 zabytkowych samochodów, motorów, motorowerów, silników itp. w unikalnej aranżacji - ul. Friedrich-Schiller-Str. 2, otwarte w soboty, w godz. 10.00–16.00 lub po uzgodnieniu terminu.


Z Guben wracamy do Gubina ul. Frankfurter Straße.


GUBIN

Nysa Łużycka dziś już nie dzieląca ale raczej cementująca niemiecko - polskie dwu-miasto jest rajem dla wioślarzy i kajakarzy. Specjalnie dla nich zbudowano liczne przystanie oraz pochylnie do wodowania w Guben i Gubinie.

Elektrownia Wodna Gubin jest jednym z najstarszych obiektów hydrotechnicznych w Polsce. Wybudowano ją w 1905 r. , posiada trzy hydrozespoły z turbiną Kaplana o łącznej mocy ok 1,1 MW.

Po przejściu mostu granicznego zwiedziłem nasz Gubin. Zacząłem od spaceru po obu stronach Nysy. Po tej niemieckiej stoi majestatyczny budynek - kolejny relikt fabrycznej potęgi Guben. Po polskiej - kilka antycznych kolumn i schodki - resztki dawnego teatru - na tzw. Wyspie Teatralnej, pięknie obsianej kwiatami i krzewami, stanowiącym polsko - niemiecki trakt spacerowy.

Industrialno - betonowy Guben i zabytkowo - zielony Gubin. Cementuje je Nysa Łużycka.

Na Wyspie Teatralnej nie brakuje alejek i ścieżek do spaceru i jazdy na rowerze.

Teatr zbudowany w XIX w teatr pomieścił nawet 750 widzów, którzy oglądali najwybitniejszych artystów ówczesnej Europy. Choć przetrwał II wojnę, spłonął doszczętnie rok po jej zakończeniu. Ostały się jedynie kamienne schodki, prowadzące niegdyś do głównego wejścia oraz resztki kolumn zdobiących fasadę budynku.

Park zdobi pomnik urodzonej w 1751 roku w Guben bliskiej przyjaciółki Goethego, Corony Schröter oraz powiększona, drewniana kopia złotej ryby z Vettersfelde. Oryginał rzeźby jest częścią znalezionego w 1882 roku w Vettersfelde niedaleko Guben scytyjskiego złotego skarbu, który znajduje się dzisiaj w jednym z berlińskich muzeów.

Po przejściu mostu na Nysie, nadszedł czas na zwiedzanie Gubina. Miejsce nr 1 warte odwiedzin to ruiny okazałego kościoła farnego.

Romańską, trójnawową bazylikę postawiono w tym miejscu co najmniej w I połowie XIV wieku, gdy w Gubinie kwitł handel. Po trzęsieniach ziemi, w jej miejsce w XIV wieku wybudowano gotycki kościół, zniszczony z kolei podczas II wojny światowej. W latach 70-tych XX w. zabezpieczony został jako trwała ruina. Kościół można obejrzeć, ale o wcześniejszym umówieniu - tel. 68 455 82 04.

Z kościołem pięknie współgra majestatyczny ratusz (na zdjęciu z lewej). Do dziś zachowała się jego późnorenesansowa wersja. W minionych wiekach, władze Gubina gościły w nim największych władców ówczesnej Europy: królów Polski: Zygmunta Jagiellończyka, Zygmunta Starego i Augusta II Mocnego, a w 1712 roku podejmowano cara Piotra I.

Ratusz został poważnie uszkodzony w czasie II wojny światowej. Obecnie odbudowany, w zachodnim skrzydle mieści Miejską Bibliotekę Publiczną, Bibliotekę Pedagogiczną oraz Gubiński Dom Kultury. Na dole mieści się restauracja i kawiarnia. O wypiciu latte w ratuszowej kawiarni ruszyłem na krótki spacer do miejskich fortyfikacji deptak Gubina.

Z średniowiecznych umocnień miasta niewiele się ostało: zbudowana w 1530 roku Gruba Wieża Bramy Ostrowskiej (na środku ulicy 3 Maja), znajdujący się obok niej niewielki fragment murów oraz będąca obecnie na prywatnej posesji szesnastowieczna Baszta Dziewicza.

Obok Bramy Ostrowskiej znajduje się Izba Muzealna, która posiada ponad 1000 eksponatów dokumentujących historię Dolnych Łużyc. Wśród nich znajduje się drewniana tarcza zegara zamontowanego w roku 1657 na wieży Bramy Ostrowskiej. Na pobliskim skwerze stoi również kamień z 1812 roku - pamiątka z czasów wojen napoleońskich. W tym roku wojska Saksonii, które wyruszyły na wojnę wraz z armią Napoleona, przeszły zgrupowanie w okolicach Gubina. Według podań miała tutaj zatonąć w bagnie jedna z armat.

W Gubinie zachowały się wykute w granicie krzyże pokutne, najprawdopodobniej z lat 1453 i 1459. Zobaczymy je przy ulicy Śląskiej - w miejscu, gdzie jak głosi legenda trzech rzeźników stoczyło śmiertelną bójkę o szynkę. Inna opowieść mówi o podobnej śmiertelnej bójce trzech braci o jajko. Śląska to też główny deptak Gubina. Raczej szarobury misz masz, w którym stare secesyjne kamienice przeplatają się z PRL-owskimi reliktami.

Znaki masońskie na jednej z kamienicy przy ul. Śląskiej.


Godny odwiedzin jest też Kościół św. Trójcy. Świątynia stoi na wysokim wzgórzu, z którego rozciąga się ładny widok na ruiny fary i ratusz, a także na niemiecką część miasta.

To już trzeci kościół wzniesiony w tym miejscu. Pierwszy został zburzony przez Husytów w 1429, a drugi rozebrany w 1860 r. z powodu złego stanu technicznego. Kolejny, zaprojektowany w stylu neogotyckim przez mistrza budowlanego K. A. Flaminius, został uroczyście otwarty w 1862 roku.

Jest też współczesny , uliczny pop- art.

ROWEREM CZY KAJAKIEM?

Gubin- Guben i okolice warto zwiedzać rowerem, z uwagi na rozwinięty system ścieżek rowerowych, liczne jeziorka, lasy, wrzosowiska i rzekę Nysę. To razem około

400 kilometrów. Na przystanki warto wybrać plaże nad jeziorami czy gospody z regionalnymi specjałami zapraszają do odwiedzin.

Nurt Nysy jest stosunkowo prędki i wynosi 4 do 6 km/h, dlatego na odcinkach przypominających dzikie rzeki czekają kajakarze niezapomniane wrażenia. Szczególnie dużą popularnością cieszą się wycieczki jednodniowe z Forst do Guben i z Guben do Ratzdorf. Wzdłuż Nysy biegnie trasa rowerowa Oder- Neiße-Radweg, więc w każdej chwili można zamienić rower na łódź pokonując część trasy drogą wodną.

Na kąpiel polecam czyste jeziora Pinnower See oraz Deulowitzer See, doskonałe również na wędkowanie.





1858 wyświetleń8 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Spodobało się? Zapisz się na moją listę mailingową:

bottom of page